Jedna z gier, która zdobyła "serce i uznanie" w AppStore to niewątpliwie "Tap Tap Revenge". Gra długo zajmowała pierwsze miejsca (tak, kilka gier - bo wydano kilka edycji), bo była banalna i wciągająca. Tym razem trafia i do nas, wraz z mikropłatnościami, które zapowiadane były już jakiś czas temu.
O co chodzi w grze? Podobnie jak w oryginale, tak i tutaj musimy odpowiednio "tapać" w rytm muzyki, aby zdobyć punkty. Ot cała filozofia.
Na pozór - wszystko wydaje się bardzo proste, w rzeczywistości jednak jest całkowicie na odwrót. Pojawiające się "kulki" gną do nas bardzo szybko, przez co nie jesteśmy w stanie na czas ich dotknąć. Oczywiście, na raz musimy tapać ich kilka, a dokładnie cztery.
Jeżeli sobie nie radzimy, to możemy zmienić poziom trudności - na początku gry otrzymujemy bardzo spokojne utwory lub takie, które nie wymagają od nas dużej zręczności. Tą zdobywamy z czasem.
Okey, a na co te mikropłatności? Oczywiście po to, aby kupować kolejne poziomy. W tym przypadku, kolejne poziomy wyznaczają same utwory. Ceny wahają się od jednego dolara do nawet 10 czy 20. Jak widać - jest wybór. Prawdopodobnie za jakiś czas pojawią się również całe albumy, w korzystnych cenach.
Zaletą tej gry z pewnością jest obsługa multiplayera czy wyników przez internet. Co to oznacza, nie muszę mówić. Gdzieś powinny być jeszcze osiągnięcia, ale nie mogę ich znaleźć.
Co jeszcze mogę napisać o tej grze? Niezbyt wiele. Musicie ją pobrać, aby przekonać się, czy to naprawdę dobry tytuł. Moim zdaniem - jak najbardziej. Brak mi tylko normalnych artystów, takich jak np. ATB czy Deadmau5, ale to tylko mój gust...